Gdybyż problemy narastające przez wiele lat małżeństwa dało się rozwiązać tak prosto. Końcówka sztucznie przyspieszona jak w "Psach" Pasikowskiego
Byś się zdziwił. Znam taką historię z pierwszej ręki - moi dziadkowie. Jeden wyjazd praktycznie w fazie rozkładu totalnego i małżeństwo jak nowo narodzone ;). Niestety prawdą jest, że po "odnowie" znowu przychodzi czas na regres. Pasję można wzniecić, ale nie będzie już nigdy pierwotnym płomieniem
Mnie się wydaje, że ich problemy wcale nie były aż takie skomplikowane, oni po prostu się zblokowali w okazywaniu sobie czułości. Wpadli w rutynę i głupio było im to zmieniać, wyłamać sie i powiedzieć co się czuje. Ważną sprawą w tym filmie jest też to, że czasem warto zmobilizować wszystkie swoje siły, pomimo tego, że wydaje sie, że to nie jest konieczne (bo przecież wszystko jakoś działa), po to aby czegoś ważnego nie przegapić w życiu.