Za sprawa zaledwie dwoch tytulow: "Trzy pogrzeby Melquiadesa Estrady" i "To nie jest kraj dla starych ludzi" moje pojecie o Jonesie jako o aktorze przeszlo niebywala droge. Do momentu zobaczenia tych rol, postrzegalam jego gre jako wyglupy na polu srednich i calkiem bezcelowych sensacji czy takowych komedii. Okazuje sie jednak, ze wychodzi z niego prawdziwy artysta! Dojrzewa do tego, zeby podzielic sie czyms wiecej niz sprawnym warsztatem jedynie. Jestem pod ogromnym wrazeniem tego, co najwyrazniej jest jakims przelomem w zyciu Jonesa, ale nie wnikam - byle tylko owocami tego byly takie piekne i przejmujace dziela jak "Trzy pogrzeby...".